Jesteś taka piękna jak się na mnie złościsz, jak mówisz, że
masz dość moich głupich decyzji. Kocham moment w którym udajesz, że się na mnie
gniewasz. Ale gdy podchodzę bliżej i owiewam twój kark swym oddechem, ty powoli się odwracasz, a ja
wpijam się w twoje usta szepcząc ciche przepraszam. Kocham ich smak, taki twój. Ten twój uśmiech, te wesołe
iskierki w oczach. Jesteś szczęśliwa. Zawsze to było moim marzeniem, a to, że
to ja ci to szczęście daje jest najwspanialszym uczuciem na ziemi. Spojrzałem
na zegarek i westchnąłem cicho.
- Muszę iść. – głaskałem twoje włosy i patrzyłem w te cudowne oczy.
- Z tobą czas płynie zbyt szybko. – mówiłaś cicho jeszcze mocniej mnie do
siebie tuląc. Wtuliłem twarz w twoje
włosy i jak narkoman zaciągałem się ich zapachem.
- Wrócę. Obiecuję. A później będzie już tylko lepiej. – powiedziałem
uśmiechając się do ciebie. I jeszcze mocniej zacisnąłem uścisk, jakby to był ostatni
raz kiedy mam cię przy sobie. Nie sądziłem, że tak w rzeczywistości będzie…. Że
już nigdy poczuje smaku twoich ust, nie usłyszę śmiechu…
A obiecałem, że wrócę………
Obiecałem swoje spojrzenie wpatrujące się w ciebie o poranku.
Obiecałem, że zawsze będziesz mogła do mnie przyjść, że będę.
Obiecałem, że będziemy szczęśliwi.
Obiecałem….
A obdarzyłem cię żalem, smutkiem, niesamowitym bólem i sprawiłem, że zapadła ciemność.
Wzruszające, pieśni, różne modlitwy, dziesiątki kondolencji, tłum ubrany na czarno,
a pośród niego ty. Tłum się rozchodził, ty zostałaś, napotykając przepełnione
żalem spojrzenia. Nic nie mówiłaś.
Chcieli cię zabrać, nie zgodziłaś się, tłumacząc, że chcesz zostać ze
mną sama. Zrozumieli i się oddalili. Podszedłem do ciebie i chwyciłem twoją dłoń,
nawet nie zareagowałaś. Nie spojrzałaś na mnie tym radosnym wzrokiem. Twoje
oczy były puste i zamglone, a wesołe iskierki, które tak kocham zniknęły.
Umarły wraz ze mną. Ominęłaś mnie. Tak
po prostu. Podeszłaś do grobu i patrzyłaś na moje zdjęcie.
- Obiecałeś mi…. Obiecałeś. Miałeś wrócić.
Skarbie przecież wróciłem. Jestem tuż za tobą. Obejmuję cię w talii jak zawsze.
Czemu mnie nie widzisz….. Spójrz na mnie. Proszę…. Nie patrzysz. Patrzysz na
pomnik. I płaczesz. Tak strasznie płaczesz. Podchodzisz do pomnika i się w niego
wtulasz.
- Jest zimny. Wszystko jest takie zimne. A ty zawsze mnie ogrzewałeś sowimi
ramionami, albo okrywałeś bluzą…. Tylko ty…
Drżałaś. A ja nie potrafiłem nic zrobić. Mój dotyk nie pomagał. Nie słyszałaś
moich zapewnień, że cię nie zostawiłem,
że jestem przy tobie.
- Gdzie jesteś? Wróć do mnie. Nie zostawiaj mnie….
Mówiłaś przerażona. Siedziałem obok ciebie, tuląc twe drobne ciało do siebie.
Wszystko bym oddał byś choć przez sekundę poczuła, że jestem. Obiecałem, że cię nie zostawię, że będę przy tobie.
Śmierć nie boli. Boli cierpienie bliskich. Boli gdy patrzysz
jak twoja ukochana kobieta jest pogrążona w rozpaczy i to przez ciebie. A ty
jesteś jakaś głupią nicością i nawet nie możesz sprawić, by poczuła, że jesteś
wciąż przy niej…
To jest o wiele gorsze niż sama śmierć.
__________
Kiedyś pojawi się tu więcej. Możecie być pewni. Jest prolog. Napisane kilka godzin temu. Coś innego, smutnego, może z nadzieją...
Będzie siatkówka i pewien siatkarz, lecz na wszystko przyjdzie tutaj czas. Oddaje wam na razie prolog i czekam na opinie
Na razie nie zrobiłam nawet szablonu, ale czułam, że muszę wstawić ten prolog.
POZDRAWIAM !!!
Paulka
Też mam takie momenty, że mogę mieć tylko prolog, a muszę wstawić. Wzruszający początek, łezka popłynęła :( Tajemniczo, ale zapowiada się bardzo ciekawie. Jest siatkarz to jestem i ja! Czekam na więcej i życzę weny. Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńTakie historie budzą we mnie coś, co uśpiłam w sobie dawno, dawno temu. Będę, niezależnie od wszystkiego będę.
OdpowiedzUsuńI będę czekać tyle, ile będzie trzeba.