wtorek, 2 sierpnia 2016

#000 Wciąż jestem przy tobie.

Jesteś taka piękna jak się na mnie złościsz, jak mówisz, że masz dość moich głupich decyzji. Kocham moment w którym udajesz, że się na mnie gniewasz. Ale gdy podchodzę bliżej i owiewam twój kark  swym oddechem, ty powoli się odwracasz, a ja wpijam się w twoje usta szepcząc ciche przepraszam. Kocham ich smak, taki twój.  Ten twój uśmiech, te wesołe iskierki w oczach. Jesteś szczęśliwa. Zawsze to było moim marzeniem, a to, że to ja ci to szczęście daje jest najwspanialszym uczuciem na ziemi. Spojrzałem na zegarek i westchnąłem cicho.
- Muszę iść. – głaskałem twoje włosy i patrzyłem w te cudowne oczy.
- Z tobą czas płynie zbyt szybko. – mówiłaś cicho jeszcze mocniej mnie do siebie tuląc. Wtuliłem twarz  w twoje włosy i jak narkoman zaciągałem się ich zapachem.
- Wrócę. Obiecuję. A później będzie już tylko lepiej. – powiedziałem uśmiechając się do ciebie. I jeszcze mocniej zacisnąłem uścisk, jakby to był ostatni raz kiedy mam cię przy sobie. Nie sądziłem, że tak w rzeczywistości będzie…. Że już nigdy poczuje smaku twoich ust, nie usłyszę śmiechu…
A obiecałem, że wrócę………

Obiecałem ci lepsze życie.
Obiecałem swoje spojrzenie wpatrujące się w ciebie o poranku.
Obiecałem, że zawsze będziesz mogła do mnie przyjść, że będę.
Obiecałem, że będziemy szczęśliwi.
Obiecałem….
A obdarzyłem cię żalem, smutkiem, niesamowitym bólem i sprawiłem, że zapadła ciemność.



Wzruszające, pieśni, różne modlitwy,  dziesiątki kondolencji, tłum ubrany na czarno, a pośród niego ty. Tłum się rozchodził, ty zostałaś, napotykając przepełnione żalem spojrzenia. Nic nie mówiłaś.  Chcieli cię zabrać, nie zgodziłaś się, tłumacząc, że chcesz zostać ze mną sama. Zrozumieli i się oddalili. Podszedłem do ciebie i chwyciłem twoją dłoń, nawet nie zareagowałaś. Nie spojrzałaś na mnie tym radosnym wzrokiem. Twoje oczy były puste i zamglone, a wesołe iskierki, które tak kocham zniknęły. Umarły wraz ze mną.  Ominęłaś mnie. Tak po prostu. Podeszłaś do grobu i patrzyłaś na moje zdjęcie.
- Obiecałeś mi…. Obiecałeś. Miałeś wrócić.
Skarbie przecież wróciłem. Jestem tuż za tobą. Obejmuję cię w talii jak zawsze. Czemu mnie nie widzisz….. Spójrz na mnie. Proszę…. Nie patrzysz. Patrzysz na pomnik. I płaczesz. Tak strasznie płaczesz. Podchodzisz do pomnika i się w niego wtulasz.
- Jest zimny. Wszystko jest takie zimne. A ty zawsze mnie ogrzewałeś sowimi ramionami, albo okrywałeś bluzą…. Tylko ty…
Drżałaś. A ja nie potrafiłem nic zrobić. Mój dotyk nie pomagał. Nie słyszałaś moich  zapewnień, że cię nie zostawiłem, że jestem przy tobie.
- Gdzie jesteś? Wróć do mnie. Nie zostawiaj mnie….
Mówiłaś przerażona. Siedziałem obok ciebie, tuląc twe drobne ciało do siebie. Wszystko bym oddał byś choć przez sekundę poczuła, że jestem. Obiecałem, że cię nie zostawię, że będę przy tobie.

Śmierć nie boli. Boli cierpienie bliskich. Boli gdy patrzysz jak twoja ukochana kobieta jest pogrążona w rozpaczy i to przez ciebie. A ty jesteś jakaś głupią nicością i nawet nie możesz sprawić, by poczuła, że jesteś wciąż przy niej…


To jest o wiele gorsze niż sama śmierć.


__________

Kiedyś pojawi się tu więcej. Możecie być pewni. Jest prolog. Napisane kilka godzin temu. Coś innego, smutnego, może z nadzieją...

Będzie siatkówka i pewien siatkarz, lecz na wszystko przyjdzie tutaj czas. Oddaje wam na razie prolog i czekam na opinie

Na razie nie zrobiłam nawet szablonu, ale czułam, że muszę wstawić ten prolog. 


POZDRAWIAM !!!
Paulka

2 komentarze:

  1. Też mam takie momenty, że mogę mieć tylko prolog, a muszę wstawić. Wzruszający początek, łezka popłynęła :( Tajemniczo, ale zapowiada się bardzo ciekawie. Jest siatkarz to jestem i ja! Czekam na więcej i życzę weny. Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie historie budzą we mnie coś, co uśpiłam w sobie dawno, dawno temu. Będę, niezależnie od wszystkiego będę.
    I będę czekać tyle, ile będzie trzeba.

    OdpowiedzUsuń