Siedzisz na łóżku otulona puchowym kocem i oglądasz kolejny melodramat, kolejny film w którym ktoś z bohaterów odchodzi. Oglądasz to, a po twoim policzku spływają łzy, jednak nie wyłączasz laptopa na twoich kolanach, oglądasz to bo te wszystkie historie są tak bardzo podobne…. Siadam obok ciebie, obejmuje mocno ramieniem, jednak ty tylko mówisz cicho, że ci mnie bardzo brakuje, że chciałabyś bym tu był. A przecież jestem. Jestem tuż przy tobie. Chciałbym byś to poczuła, byś znowu się do mnie uśmiechnęła. Ale to nie możliwe, bo odszedłem… Tak bardzo tego nie chciałem… Nie chciałem cię zostawić, a teraz nie mogę nawet ci powiedzieć byś nie płakała, że jestem i że zawsze będę. Nie usłyszysz tego. Twój telefon niespodziewanie wibruje. Spoglądasz zobojętniała na ekran i odczytujesz wiadomość. Jakaś propozycja wyjścia od znajomych….
- Kolejne spotkanie, kolejne słowa wsparcia. Kolejne musisz zapomnieć, pogodzić się. Jak? Jak gdy ciebie już nie ma………
Zawsze byłaś uparta, właśnie wyłączasz swój telefon i rzucasz gdzieś w kąt pokoju, kładziesz się na łóżku i przytulasz do wielkiego brązowego miśka. Podarowałem ci go w dzień naszej pierwszej rocznicy. Zawsze mówiłaś, że tulisz go gdy jestem daleko i wtedy wydaje ci się, że jestem przy tobie.
- Wiesz kochanie, on wciąż pachnie tobą.
Mówisz cicho i znowu zanosisz się płaczem. A ja jestem bezsilny. Nie potrafię ci pomóc skarbie. W żaden sposób, mogę jedynie tkwić tu z tobą, ale ty nawet nie poczujesz mojej dłoni na twoim policzku, bo umarłem… Zmęczona i pogrążona w smutku zasypiasz, a ja kładę się obok ciebie i wtulam twarz w twoje włosy, zastanawiając się co mogę zrobić byś przestała w końcu płakać, a na twojej twarzy pojawił się ten uśmiech, który tak bardzo uwielbiam.
Poranek nie należał do najłatwiejszych. Jak każdy. Wstałaś powoli z łóżka i poszłaś do łazienki. Słyszałem tylko szum wody. Naprawdę się o Ciebie bałem, bałem się co jeszcze wymyślisz, chciałbym coś zmienić…. Cokolwiek. Patrzyłem jak siedzisz w kuchni na taborecie, ubrana w moją ulubioną szarą bluzę i wmuszasz w siebie kolejne łyżki płatków. Przynajmniej zaczęłaś jeść.
- Gdybyś tu był zaraz byś na mnie nakrzyczał, że nie podgrzałam mleka. – mruknęłaś. Zaśmiałem się cicho. Nienawidziłem płatków z zimnym mlekiem. Niestety nawet nie mam siły tego robić, po prostu siadam obok i przyglądam się jak spożywasz posiłek. Mógłbym to robić godzinami.
- Zastanawiam się czy mnie słyszysz skarbie. – powiedziałaś odkładając miskę do zlewu - Chciałabym byś tu był. Tęsknie za tobą, nawet za twoimi pretensjami. – powiedziałaś smutno. Objąłem cię mocno w pasie. Jednak ty nic nie poczułaś. Westchnąłem cicho. Odeszłaś ode mnie w pośpiechu słysząc jak ktoś dobija się do drzwi. Widziałem jak się przed nimi zatrzymałaś i nie patrząc w wizjer zaczęłaś otwierać. Zawsze tak robiłaś, nigdy nie potrafiłaś się nauczyć spoglądać przez to głupie oczko w drzwiach.
- Teraz też, byś na mnie nakrzyczał. Ale i tak przecież nic gorszego mnie już nie spotka…. Życie bez ciebie jest najgorsze. – dodałaś cicho. Byłem przerażony, tym co mówisz. Chciałem coś powiedzieć, ale i tak mnie nie usłyszysz. Naprawdę chciałbym byś tak bardzo nie cierpiała… Stałem oparty o ścianę i patrzyłem jak otwierasz drzwi. Za nimi stał on. To dziwne, że przyszedł dopiero teraz, przecież zawsze się kręcił obok ciebie…. Może nie wiedział jak miał się zachować? Nigdy się nie lubiliśmy. On zawsze starał się zwrócić na siebie twoją uwagę i ignorował kompletnie fakt, że przecież jesteś tylko moja. Irytowało mnie to, a może nie tyle to, co fakt, że bardzo wiele was łączyło. A mianowicie pasja. Zawsze cię rozśmieszał, kochał to co ty, jednak ty i tak wybrałaś mnie. I byłem z tego dumny.
- Cześć. Kupiłem twoją ulubioną szarlotkę, liczę, że dzięki temu wpuścisz mnie do środka.– uśmiechnął się patrząc na ciebie. Skinęłaś głową i otworzyłaś szerzej drzwi. Patrząc na niego zrozumiałem coś bardzo ważnego. On jako jedyny, nie bał się tu przyjść, on jako jedyny nie mówił Ci jak strasznie mu przykro, on jako jedyny po prostu przyniósł ci to co lubisz.
- Proszę wejdź. – powiedziałaś cicho. I ruszyłaś w stronę małego i przestronnego salonu. Wyciągnęłaś z szafki dwa talerzyki. – Pójdę po sztućce. – stwierdziłaś i zniknęłaś za drzwiami. Widziałem jak wodził za tobą wzrokiem, miał dziwny wyraz twarz, tak jakby zastawiał się co powiedzieć, by ciebie nie urazić.
- Jak się czujesz? - chyba zbyt szybko go pochwaliłem….
- A jak mam się czuć…. – mruknęłaś, po czym usiadłaś na kanapie i otuliłaś się kocem. Patrzył na ciebie ze smutkiem w oczach. Jednak bał się do ciebie zbliżyć. Nie zastanawiałem się długo, usiadłem obok i objąłem cię ramieniem
- To było głupie pytanie. Nie chciałam mówić tego co wszyscy. – ale powiedziałeś… - Przyszedłem, tuta,j bo chciałem byś wiedziała, że nie jesteś z tym sama. – wszyscy to wkoło powtarzają ale i tak nic nie robią. Mógłby się bardziej wysilić.
- Nigdy się nie lubiliście. – stwierdziłaś i spojrzałaś zaskoczona na swojego znajomego. On się szeroko do ciebie uśmiechnął
- Owszem i mogę się założyć, że gdyby wiedział, że tu siedzę zaraz bym oberwał czymś w głowę. – zauważyłem jak kąciki twoich ust delikatnie uniosły się ku górze.
- Myślę, że mimo wszystko ucieszyłby się, że ktoś mnie odwiedził. – uśmiechnęłaś się. Patrzyłem zdumiony na ciebie, ale musiałem ci przyznać rację. Znałaś mnie doskonale… Mimo mojej niechęci do jego osoby, nawet się ucieszyłem, że choć przez chwilę nie będziesz sama. On zawsze potrafił poprawić ci humor, zawsze mu tego zazdrościłem. Nie lubiłem, gdy byłaś przy nim, gdy gdzieś razem wychodziliście, gdy przychodził do nas. Tylko dla ciebie udawałem uprzejmego, ale ty i tak znałaś prawdę... Teraz pierwszy raz się cieszę, że przyszedł, że się do ciebie uśmiecha. Ty tego nie widzisz, ale ja tak. On wprowadza jakieś promyczki świata do twojego świata. I to mnie cieszy, chociaż i tak będziesz moją na zawsze.
- On bardzo cię kochał. - stwierdził zerkając na moje zdjęcie lezące akurat na ławie.
- Ludzie mogą umierać.... Prawdziwa miłość nie umrze nigdy. - powiedziałaś spuszczając w głowę i wzięłaś do ręki moje zdjęcie - On wciąż mnie kocha. Wiem to. - gdy to mówiłaś w twoich oczach widziałem miłość. Miłość która wciąż istniała, masz rację. Dzieli nas niewidzialna przestrzeń, ale ja tu jestem i zawsze będę. Nigdy nie przestanę Cię kochać skarbie. Złapałem twoją dłoń i mocno ją ścisnąłem, choć ty i tak tego nie poczułaś... Zerknąłem w stronę w twojego gościa, trochę się zamyślił. Może było mu przykro? Nie, to nie możliwe. Co jak co, ale on zawsze chciał twojego szczęścia równie mocno co ja.... Wtedy mi przyszło coś do głowy. Coś nie wyobrażalnego, jednak nie mogłem się pozbyć tej myśli.... Może to źle, że nadal tak bardzo mnie kochasz?
Za oknem jest znowu jesień.... Znowu jest październik.... Znowu są wspomnienia.... Lubię jesień, dlatego to dodaję. :)
To będzie najtrudniejsze opowiadanie w moim życiu.
Ten rozdział był napisany dawno temu. Ale skoro wszystko wraca, ja wracam do tego opowiadania, choć wątpiłam, że to zrobię.
Macie jakieś typy, kto może być tym gościem od szarlotki? :) Dodam, że mam w głowie już kto to, ale nie jestem jeszcze pewna. ;) ( on= siatkarz) Czekam na odpowiedzi, może pomożecie mi w wyborze. ;)
POZDRAWIAM !!!!
Paulka
Ps. Kamil będzie w tym tygodniu!
- On bardzo cię kochał. - stwierdził zerkając na moje zdjęcie lezące akurat na ławie.
- Ludzie mogą umierać.... Prawdziwa miłość nie umrze nigdy. - powiedziałaś spuszczając w głowę i wzięłaś do ręki moje zdjęcie - On wciąż mnie kocha. Wiem to. - gdy to mówiłaś w twoich oczach widziałem miłość. Miłość która wciąż istniała, masz rację. Dzieli nas niewidzialna przestrzeń, ale ja tu jestem i zawsze będę. Nigdy nie przestanę Cię kochać skarbie. Złapałem twoją dłoń i mocno ją ścisnąłem, choć ty i tak tego nie poczułaś... Zerknąłem w stronę w twojego gościa, trochę się zamyślił. Może było mu przykro? Nie, to nie możliwe. Co jak co, ale on zawsze chciał twojego szczęścia równie mocno co ja.... Wtedy mi przyszło coś do głowy. Coś nie wyobrażalnego, jednak nie mogłem się pozbyć tej myśli.... Może to źle, że nadal tak bardzo mnie kochasz?
________
Za oknem jest znowu jesień.... Znowu jest październik.... Znowu są wspomnienia.... Lubię jesień, dlatego to dodaję. :)
To będzie najtrudniejsze opowiadanie w moim życiu.
Ten rozdział był napisany dawno temu. Ale skoro wszystko wraca, ja wracam do tego opowiadania, choć wątpiłam, że to zrobię.
Macie jakieś typy, kto może być tym gościem od szarlotki? :) Dodam, że mam w głowie już kto to, ale nie jestem jeszcze pewna. ;) ( on= siatkarz) Czekam na odpowiedzi, może pomożecie mi w wyborze. ;)
POZDRAWIAM !!!!
Paulka
Ps. Kamil będzie w tym tygodniu!